Jak podkreśla Krzysztof Ignatowicz, dyrektor artystyczny czasopisma „Zawsze Pomorze”, do kreacji wielu okładek wykorzystano portrety. Umiejętności w tej dziedzinie zdobył on jako student Akademii Sztuk Pięknych, gdzie podczas letniego wypoczynku sporządzał rysunki mieszkańców na Długim Targu.
Początkowo na okładkach dominowały zdjęcia, zazwyczaj autorstwa Karola Makurata, fotoreportera pracującego dla tygodnika. Niemniej jednak, nie stroniło się również od bardziej kreatywnych rozwiązań, takich jak kolaże czy montaże fotograficzne. W pewnym momencie Ignatowicz doszedł do wniosku, że pismo nabierze unikalnego stylu, jeżeli zacznie korzystać z graficznych obrazów na okładkach.
Miał już przygotowany pewien projekt, który zamierzał wprowadzić w czasie pandemii. Szczegółowy plan nosił nazwę „3F” i opierał się na trzech typach gazet internetowych: fake news, fine news i f*ck news. Jako grafik ograniczony do pracy w warunkach izolacji, Ignatowicz bawił się tworzeniem tych okładek, pełniąc jednocześnie rolę wydawcy i ilustratora, a także komentatora rzeczywistości. Choć żaden z tych projektów nie został docelowo wyemitowany i ostatecznie trafił do „szuflady”, to właśnie przy ich kreacji po raz pierwszy użył stylistyki ilustracyjnej i techniki, którą obecnie najczęściej stosuje przy pracy nad okładkami.